FANBOYS Kyle Newmana to niezależne amerykańskie kino, które zostało (po części) wywiedzione z krótkometrażowej produkcji pod tym samym tytułem.

FANBOYS to jednak filmowa lektura przeznaczone główne dla fanów sci-fi oraz gwiezdnej sagi GEORGE LUCASA. CZemu? Spora część dowcupów, aluzji czy popkulturowych nawiązań bęzie tutaj dla przeciętnego widza kompletnie nieczytelna jeśli nie zna niemmal na pamięć GWIEZDNYCH WOJEN i obce są mu konwenty miłośników STAR TREKA.

FANBOYS to film po części opowiadający o tympwym dla kultury amerykańskiej fenomnie gwiezdnych fantazji.
Jest to rónież zwariowana kumpelska komedia gdrogi, która porusza problem traumy wchodzenia w dorosłe życie, rezygnacji z idealistycznych młodzieńczych marzeń oraz dotyka też tematu śmierci i przemijania.

Tak więc wobec całęgo bagażu jakiego doszukać się mozemy w tym filmie przed Kylen Newmanem i jego młodą ekipą stało niełatwe zadanie zrealizowania komedii kompletnej, niebanalnej i głębokiej.

Niestety ze swego zadania FANBOYS wywiązują się jedynie połowicznie. Jako film drążący gdzieś zagadnienia popkultury owa produkcja wypada dość wdzięcznie, choć jak podkreśliłm wcześniej sporo zawartych tutaj żartów dla przeciętnego "zjadacza kina" będzie kompletnie nieczytelna i nieśmieszna.

Gorzej rzecz się ma z poważnymi tematami (jakie wcześniej opisałem), a jakie w tym, filmie zdają się być poruszane. Owe egzystencjalno-emocjonalne rozterki zostają tu sprowadzone do kilku banalnych komunałów i rozegrane w kilku dość schematycznych scenach.
Rozczarowuje tu też nie do końca przemyślane ostatnie 15 minut seansu, które może robić jedynie za fanowską zgrywę, a nie zwieńczenie filmu, który stara się poruszać ciekawe i ważne tematy.

W całym tym filmowym tyglu nieźle radzi sobie obsada z Jayem BAruchelem i CHristem MArquette na czele. Nieźle wypadł też Sam Huntington i Dan Fogler.
Symaptyczne i samowite epizody zaliczyli tu też: William Shatner, Carrie Fisher, Billy Dee William, Seth Rogen, Danny Trejo oraz Kevin Smith.

FANBOYS jest jednak filmem wybrakowanym i udanym połowicznie. Obraz nie śmieszy tak jak powinien i pomimo kilku zawartych tutaj filmowych smaczków i popkulturowych aluzji film ten nie jest niczym więcej niż zabawą formą oraz fanowską zgrywą. Zabrakło tutaj emocjonalnej głębi i zdecydowanej ręki reżysera.

Kto jednak kocha GWIEZDNE WOJNY lub jest fanem występujących w tym filmie aktorów może śmiało po tę produkcje sięgnąć.